Łukasz S.

Weri

Wysoki brunet o zielonkawych oczach i niby niebiańskim uśmiechu.
Do aniołka nieco podobny, tylko że ciemny. - mówiły o nim sąsiadki dawno, dawno temu.

Pochodzący ze średnio zamożnej rodziny, został przyłapany na handlowaniu narkotykami w szkole podstawowej.
Zły! Toż to wysłannik szatana, który dzieciom sprzedaje śmierć! - krzyczą sąsiadki teraz.

Skazany na karę pobytu przez rok w zakładzie poprawczym, pali skręta siedząc pod drzewkiem, na którym ktoś ponoć kiedyś się powiesił.
Idiota, co zmarłym zakłóca spokój... - Tak tez sąsiadki mówią?

Młodzieniec, który dmucha na opinie innych. Spokojny i opanowany, z nieco przekrzywioną psychiką w kierunku zbierania małych modeli samochodów.

Do dziś nikt nie może do niego dotrzeć... A najbardziej nurtującym pytaniem jest, dlaczego ten chłopiec, który miał wszystko, począwszy od kochających rodziców, a na psie skończywszy, skończył w tak obskurnym miejscu.

Niby zwykły nudziarz, jednak mający w odpowiednim momencie coś sensownego do powiedzenia.
Niby cichutka myszka, a jednak potrafiąca porządnie ugryźć, kiedy nadchodzi ten moment.

Jednym słowem, ŁUKASZEK.
Lat 17.
Przestępstwo: Handel narkotykami. <może cos tam jeszcze wyjdzie w praniu>
Kara: Rok pozbawienia wolności i przymusowy pobyt w ośrodku szkolno-wychowawczym KITH.

Raczej spokojny, nierzucający się w oczy, przez większość nieznany...

Beź.

kotek Ty-już-wiesz-co-i-jak <3

hanysia

Mhaha, kicz bez Łukasza to nie kicz ;D
łatewer ju łont